Wiersze o Wilnie. Część 5
Nigdy od ciebie, miasto, nie mogłem odjechać Długa była mila , ale cofało mnie jak figurę w szachach. Uciekałem po ziemi obracającej się coraz prędzej A zawsze byłem tam z książkami w płóciennej torbie, Gapiący się na brązowe pagórki za wieżami świętego Jakuba (fragment wiersza Cz.Miłosza „Nigdy od ciebie, miasto” ) |
|
Wilia się wije w Wilno wielce niespokojna, |
|
Stał sobie skromnie nad Wilejką, nie przeczuwając, co się stanie... Chodził do biura pan Domeyko po nim i dzwoniły sanie; most jak most.Na moście śpiewał dziad krzywonosy w niebogłosy, a z drugiej strony w budce z drzewa lampka złociła papierosy. Ale w ten wieczór biły dzwony, boś ty przez most szła, smagły cherub – i dwie latarnie z każdej strony błysły jak czterech oficerów; i zapachniało wszerz i wokół kadzidłem, winem w pięknej szklance – podobnie o wileńskim zmroku pachną „Ballady i Romanse”. A most się zrobił szafirowy, z szafirowego srebrny, potem szkarłatem okrył się i złotem i tak już został. (K. I. Gałczyński „Wesoły most”) |
|
Na Górze Zamkowej Miasto pode mną...Tu oko uderza na tle dachówek jakaś biała ściana, starej kaplicy kopuła blaszana, a ówdzie prosta świętojańska wieża. Tam popękany mur cegły wyszczerza, przy murze ciemny sad i murowana brama - a nad tym droga wyzłacana słońcem, wiodąca w błękitów bezbrzeża. A tam pod miasto przyszedł bór, dziewicze głębie swej puszczy, jak serce , otworzył- i oto w gajach świętych płoną znicze, dym się na ziemi, jak obłok, położył i wstał, i urósł, jak kościelna wieża, i poszedł w jasnych błękitów bezbrzeża... (Edward Słoński) |